Import mrożonych malin z Ukrainy zabija krajową produkcję
Plantatorzy malin słusznie oburzają się na ukraińskie mrożone maliny, które dosłownie zalały nasz rynek. Skala w porównaniu z polską produkcją jest ogromna, a ponadto większa niż przed rokiem.
Od początku 2023 roku sprowadzono do Polski 19 tysięcy ton mrożonych malin. Tym samym import był niemal o ⅓ wyższy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. W efekcie, sytuacja plantatorów z tego powodu była tragiczna. Przetwórcy wykazywali znikomy popyt na krajowe owoce.
Spójrzmy na wykres. Widzimy wyraźnie, że w ubiegłym roku, po zniesieniu unijnych ceł w czerwcu, import dosłownie „wystrzelił” w górę w sierpniu, wrześniu i październiku. To właśnie wtedy ceny na skupie spadły do poziomu kosztów produkcji. W tym sezonie ceny skupu były niskie już od pierwszego dnia, ponieważ mroźnie były w dużej mierze zapełnione mrożonymi malinami już przed sezonem 2023.
Kluczowe znaczenie ma tu rzecz jasna import z Ukrainy, który zmusił Ministerstwo Finansów do prób ratowania rynku. W ubiegłym roku stanowił on aż 74% całego importu. Od stycznia do sierpnia tego roku 71%. Widzimy więc wyraźnie, że to tanie mrożonki ze wschodu przyczyniły się do spadku popytu na surowiec i spadku cen skupu w Polsce. Były i nadal są bardzo konkurencyjne cenowo.
Podczas letnich strajków pod zakładami przetwórczymi rolnicy pytali wprost zarządy kolejnych firm o ukraińskie mrożonki. Wówczas słyszeli, że ta czy inna firma kupiła tylko kilka aut. Można przypuszczać, że słyszeli prawdę. W Polsce około 100 firm zajmuje się handlem mrożonymi owocami. 19 tysięcy ton importu to zatem średnio „tylko” 190 ton na jedną firmę, a więc kilka aut… Niestety, w odniesieniu do całej polskiej produkcji skala zjawiska jest ogromna.