Branża
Branża > Informacje dla branży > Newsy prasowe > Jabłka już nigdzie nie pojadą?

Jabłka już nigdzie nie pojadą?

Wczoraj zapadła decyzja Rady UE o podwyższeniu norm emisji CO2 dla ciężarówek i autobusów. Jest to konsekwencja kwietniowego porozumienia z Parlamentem na ten temat. Nowe ciężarówki będą musiały być jeszcze mniej emisyjne niż wcześniej planowano. W zasadzie to będą musiały być praktycznie bezemisyjne od 2040 roku. Do tego momentu udział ciężarówek bezemisyjnych ma się zwiększać systematycznie, pierwszym progiem jest rok 2030. Co to oznacza? Na drogach ma się pojawiać coraz więcej ciężarówek elektrycznych, które uważa się za bezemisyjne i w ten sposób będzie to dawało redukcję CO2 według wyznaczonych progów. Czy istnieją ciężarówki elektryczne? Tak. Czy są one w stanie zastąpić ciężarówki spalinowe? Nie.

W niedalekiej przyszłości jest szansa, aby takie auta pojawiły się w lokalnej dystrybucji, jednak na razie nie ma najmniejszej szansy, aby zastąpiły one auta spalinowe na długich dystansach. Dlaczego tylko na krótkich dystansach? Ponieważ, żeby w miarę szybko naładować ciężarówkę potrzeba złącza o dużej przepustowości prądu, takowych nie ma na stacjach wzdłuż autostrad. Mamy za to te o niskiej wydajności i to w liczbie o wiele za małej. Ciężarówki elektryczne mają docelowo być ładowane na pauzach kierowców, jednak każdy kto wie jak wygląda życie kierowcy tira, zdaje sobie sprawę z absurdu tego rozwiązania. Już dziś, w całej Europie, brakuje miejsc parkingowych przy autostradach, kierowcy często śpią na pasach zjazdowych do parkingów. Nie ma szansy, aby każdy chętny podpiął się pod stację ładowania (nawet tego wolnego) podczas swojej pauzy. Oznacza to, że uparte zwiększanie obecności ciężarówek elektrycznych na naszych drogach doprowadzi do zmniejszenia efektywności transportu. Na koniec dodam, że nawet gdyby każde takie auto mogło się naładować spokojnie w trasie, to i tak będzie to droższe ładowanie niż koszt zakupu paliwa dla auta spalinowego. Jakie to ma znaczenie dla branży produkcji owoców, że piszę o tym w naszym branżowym portalu? Ponieważ nasza branża stoi eksportem.

Polska wywozi za granicę ogromne ilości owoców, cały ten transport oparty jest o ciężarówki. Nawet jabłka do Indii muszą ciężarówką dojechać do portu. Również owoce do przetwórni muszą trafić na ciężarówkach. Wystarczy zobaczyć drogi w grójeckim, aby zrozumieć jakie ilości tirów przetaczają się przez nasze wsie i miasteczka, aby owocowy biznes mógł się kręcić. Mimo świadomości problemów z tymi elektrycznymi ciężarówkami UE pcha do przodu ten cały Zielony Ład i wręcz zaostrza wcześniejsze cele, dlaczego? No może właśnie dlatego żeby wymusić osłabienie tych łańcuchów dostaw, które nam się udało stworzyć i które dają nam możliwość rozwoju. Ma nam się przestać opłacać wozić jabłka do Niemiec, Czech czy Słowenii. Dla takiej branży jak produkcja jabłek, to mocny cios. Nawet nie połowę produkcji deserowej zagospodarowujemy w kraju, resztę musimy wywieźć za granicę. Chyba nikt nie ma wątpliwości jak duże znaczenie dla cen jabłek ma możliwość eksportu. Dlatego tak nam nie po drodze z taką polityką UE. My potrzebujemy rozwoju połączeń ze światem, zwiększania możliwości eksportu, zdobywania nowych rynków a nie autarkii. Wiem, że niektórych komentujących cieszy perspektywa zablokowania importu greckich truskawek czy hiszpańskich czereśni ale my – jako branża – naprawdę dużo więcej zarabiamy na eksporcie.

Na koniec jeszcze jedno pytanie: dlaczego Rada UE zdecydowała się na taki niepopularny krok tuż przed wyborami do Parlamentu? Pewnie dlatego, że w nowym rozdaniu do Strasburga pojedzie dużo więcej przeciwników Zielonego Ładu, więc starają się przyklepać zmiany zanim przeciwnicy zaczną odkręcać ich politykę.

www.e-sadownictwo.pl