Panika i po panice. Jabłek przemysłowych znacznie mniej niż oczekiwano
Wydaje się, że połowie października „posprzątane” sady będą już większością. Pierwsza w tym sezonie zagrywka na obniżenie cen nie udała się przetwórcom, ponieważ dostawy były po prostu za małe.
Dostawy jabłek przemysłowych w ubiegłym tygodniu wyraźnie wzrosły. Był to efekt pełni zbiorów Szampiona, a także Red Jonaprinca. Jednak większa podaż równocześnie była znacznie niższa od wolumenów dostarczanych do przetwórni przed rokiem. Niemniej od połowy ubiegłego tygodnia nie brakowało pogłosek o zbliżających się obniżkach.
Takie momenty jesienią zazwyczaj wykorzystywane były przez przetwórców do obniżenia cen skupu. Nie inaczej było w tym sezonie. Awizowanie dostaw bez ceny, plotki o spadkach i wreszcie awarie linii produkcyjnych, które dostawcy zanotowali w wielu zakładach jednocześnie…
Paniki jednak nie było, ponieważ w gospodarstwach nie ma zmagazynowanego wolumenu jabłek przemysłowych, który mógłby faktycznie zalać przetwórnie i spowodować długie kolejki. Sadownicy zwracają uwagę na niższą od spodziewanej wydajność, która dotyczy także zadbanych sadów.
Cała ta „burza w szklance wody”, zakończyła się obniżkami o 1 – 2 grosze na kilogramie. Okresowo zwiększona podaż została sprawnie przetworzona pomimo licznych awarii i spiętrzenia dostaw. Sadownicy i pośrednicy są zgodni, podaż jabłek przemysłowych jest na tyle mała, że drugą „górkę” związaną ze zbiorami Idareda na koniec października, w ogóle trudno będzie zauważyć…