Piotr Podoba, prezes Döhlera, o pozostałościach śor w jabłkach przemysłowych
21 stycznia w Grójcu pojawił się również Pan Piotr Podoba, prezesa Döhlera. Jego wykład dotyczył głównie pozostałości środków ochrony roślin w jabłkach przemysłowych, ale pojawiły się również nawiązania do cen uzyskiwanych za takie owoce. Zdaniem Pana Podoby, jeśli sadownik nie produkuje wysokiej jakości jabłek deserowych, powinien zastanowić się nad przebranżowieniem na produkcję jabłek na soki. Ceny za przemysł są zbyt niskie? Pan Podoba podkreśla, że w przypadku zawarcia kontraktu stawki będą wyższe.
Niemniej, wykład zaczął się przedstawieniem wyników badań dotyczących pozostałości. – Bardzo się cieszę, że w końcu temat pozostałości pestycydów w owocach został dostrzeżony – rozpoczął Pan Podoba i podkreślił, że o powadze tematu Döhler alarmował już nie raz. – Od jakiegoś czasu widzimy, że temat pozostałości pestycydów w owocach jest coraz poważniejszy. Środki stosowane do ochrony upraw są aplikowane nieadekwatnie z przeznaczeniem. – Jabłka, które przyjmujemy muszą spełniać określone normy. Nie mogą być zgniłe, uszkodzone, a już absolutnie w tych normach nie mieszczą się przekroczone pozostałości pestycydów.
Największy przetwórca w Europie przebadał ponad 400 próbek soków wytworzonych z polskich jabłek, i jak się okazało 16% z nich zawierało wyższe wartości pozostałości niż normy przewidziane prawem. Biorąc pod uwagę skalę przerobu jabłek (6 tysięcy ton jabłek na dobę, 380 000 ton rocznie), można z całą pewnością stwierdzić, że wartości te są reprezentatywne dla ogółu polskiego sadownictwa. Bardzo zdumiewa fakt wykrywania chlorku mepikwatu, substancji całkowicie niedozwolonej w produkcji jabłek. Substancja znana jako retardant wzrostu w zbożach jest – jak widać – powszechnie stosowana w polskich sadach.
Pan Podoba podaje, że średnia cena skupu jabłek przemysłowych z ostatnich 10 lat to 46 groszy. Jak zauważa prezes, polska produkcja jabłek to w 60 % towar przemysłowy, które produkuje się jak jabłka deserowe. Pan Podoba proponuje więc przekształcanie sadów deserowych na sady przemysłowe, gdzie dużą część prac można zmechanizować i nie trzeba tyle pryskać. No i przede wszystkim, zakłady przetwórcze akceptują obecną strukturę odmianową naszych sadów, więc nie trzeba będzie Idareda czy Ligola wymieniać na Galę. Zapewnieniem o stałej cenie ma być umowa kontraktacyjna.
Źródło: www.esadownictwo.pl z dnia 26.02.2018 roku