Branża
Branża > Informacje dla branży > Newsy prasowe > Podsumowanie sezonu wiśniowego

Podsumowanie sezonu wiśniowego

Przed tegorocznym sezonem wiśniowym mieliśmy wiele różnego rodzaju zagrywek, fałszywych informacji itp. Celem tego było obniżenie ceny w nieurodzajnym w te owoce sezonie. Z perspektywy czasu, spoglądając na wykres ceny (miejscami maksymalnie 3,40 zł/kg) warto wspomnieć informacje o zapasach przetwórni.

Wiśni miało być tyle, żeby nie było konieczne jej kupowanie w tym roku. Po wiosennych przymrozkach sadownicy doskonale wiedzieli, że wiśni będzie mniej. Sytuacje pogorszył większy niż w ubiegłych latach opad przemrożonych lub źle zapylonych zawiązków. Przetwórcy jednak zaklinali rzeczywistość, mówiąc o nadprodukcji i zapasach. Rynek zweryfikował.

Skup wystartował z poziomu 2 zł/kg. Wraz ze wzrostem podaży rosła cena. Znaczy to mniej więcej tyle co ogromny popyt/zapotrzebowanie. Wymagania jakościowe na zakładach schodziły na drugi plan. Liczyło się skupienie surowca. Powodem tego były jednocześnie bardzo małe zbiory na południu Europy i duże zainteresowanie surowcem przetworzonym ze strony zachodnich klientów. Cena sukcesywnie rosła do poziomu 3,30 – 3,40 zł/kg. Po osiągnięciu tego poziomu cena została zamrożona. Wielu sadowników widzi w tym ingerencję przetwórców, obawiających się o rentowność produkcji.

Podobnie było z wiśniami przeznaczonymi na tłoczenie. Start z poziomu 2,25 zł/kg wróżył dobrze dla sadowników, którzy mieli przeznaczyć swoje owoce na tłoczenie. Jednak równocześnie z zatrzymaniem ceny wiśni mrożeniowej, wiśnia tłoczeniowa spadła wszędzie o 0,50 zł na kilogramie. Tu sceptycy doszukiwali się zmowy cenowej. Był to dotkliwy cios dla sadowników z dużymi areałami. Jednak pod koniec cena nieco wzrosła co potwierdza ogromny popyt na surowiec.

Były sady niemalże zupełnie puste. Tam owoce zbierano bez zatrudniania pracowników sezonowych. Ci sadownicy, których sady dały 30 – 40 % ubiegłorocznego plonu, mogą spokojnie zaliczyć sezon do udanych. Przy mniejszym nakładzie czasu i mniejszych kosztach zbioru w kieszeni zostawało więcej pieniędzy.

Zbiory wiśni w Niemczech były tak małe, że eksportowaliśmy świeże owoce przeznaczone do przetwórstwa u naszych sąsiadów. Owoców tych, brakowało także na Ukrainie. Wszystko to razem dobrze wróży na następny sezon, oczywiście o ile zbiory na południu kontynentu nie będą rekordowe. Wiosną 2020 roku wszystkie informacje o zapasach będziemy mogli spokojnie zdementować. Widocznym dobrym trendem, jest to, że wiele sadów wiśniowych jest prześwietlanych lub odmładzanych. W znaczeniu krajowej produkcji może nas to uchronić przed urodzajem jak w 2018 roku.

Opracowanie własne – Karol Pajewski

Źródło: www.sad24.pl