Maspex, Colian, Stock, Specjał, Wedel: Szefowie firm spożywczych ostro krytykują chaos prawny i brak konsultacji z przedsiębiorcami
Dyskusja odbyła się w ramach odbywających się w tym roku w sieci XXIII Międzynarodowych Targach „Biznes, Żywność, Medycyna, Auto Flota”. Eksperci rozmawiali m.in. o oczekiwaniach względem rządzących.
– Najlepiej byłoby biznesowi nie przeszkadzać. Tak częste zmiany legislacyjne, bez konsultacji z biznesem nie są dla nas sprzyjające. Apeluję o to, aby zmiany były rzadsze i lepiej skonsultowane. Covid i tak daje nam już sporo emocji, nie potrzeba nam dodatkowych rzeczy – powiedział Krzysztof Tokarz, prezes Grupy Kapitałowej Specjał.
Przedsiębiorcy narzekali zwłaszcza na zbyt późne wprowadzanie zmian w prawie, często na kilka godzin przed początkiem ich obowiązywania. Marek Sypek, dyrektor generalny Stock Polska przekonywał, że jego firma, w przeciwieństwie do rządzących, odpowiednio przygotowała się na drugą falę pandemii. – Rozumiem, że sytuacja jest dynamiczna i że obostrzenia trzeba wprowadzać, ale pewne rzeczy można było przewidzieć – podkreślił Sypek.
W podobnym tonie wypowiadał się również Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex, który podkreślał, że branża wypracowała nawet model podejmowania decyzji, jednak rządzący nie chcą go przedyskutować. – Konfederacja Lewiatan przedstawiła kilka rozwiązań, które są rozsądne i wywarzone. Zaproponowano np. żeby każde rozwiązanie i ograniczenie było wprowadzane na okres zamknięty, chociażby dwutygodniowy. Po tygodniu mogłaby nastąpić weryfikacja i decyzja, co do dalszych kroków. Wtedy moglibyśmy planować swoje działania – mówił.
Jak Kolański, prezes firmy Colian zaznaczał, że biznes, aby mógł być prowadzony skutecznie, potrzebuje spokoju. – Walczymy z koronawirusem, to jest wojna. Jeżeli na wojnie wydaje się złe rozkazy, to mamy dużo ofiar. Jeżeli nasz rząd będzie wydawał złe rozkazy, do których my jako przedsiębiorcy będziemy musieli się dostosować, będzie bardzo dużo ofiar po stronie przedsiębiorstw – zaznaczył.
Eksperci zaznaczali, że problem szybkości procedowania zmian nie dotyczy tylko handlu detalicznego, ale praktycznie wszystkich gałęzi gospodarki.
– Gastronomia pada ofiarą tych samych procesów. Przy drugim zamknięciu gastronomii branża dowiedziała się o tym w ostatniej chwili. Rodzi się pytanie, czy te ruchy rzeczywiście mają coś poprawić, czy to tylko działanie dla samego działania. Można sobie zadać pytanie kto na tym wygra? Ale wydaje się, że nikt. Branża HoReCa jest potężnie zadłużona – na 700 mln zł. Część konsumpcji pewnie przeniesie się to do detalu, bo ludzie gotują w domu, ale to nie rozwiąże problemu – mówił Szymon Mordasiewicz, szef Panelu Gospodarstw Domowych w GfK.
Z kolei Maciej Herman, dyrektor zarządzający Lotte Wedel zastanawiał się nad sensem wprowadzania części obostrzeń. Jednym z nich są tzw. godziny dla seniora, wprowadzone w sklepach. – Ich sensowność zdrowotna i biznesowa stoi pod dużym znakiem zapytania – powiedział Herman i odniósł się też do sprawy zamkniętych lokali gastronomicznych. To ograniczenie również uderza w jego firmę z racji faktu prowadzenia Pijalni Czekolady E.Wedel. – Są wątpliwości co do przenoszenia wirusa w kawiarniach – mówił.
Na brak rozmów z branżami, których obostrzenia dotyczą uwagę zwracał także Bogdan Łukasik, przewodniczący rady nadzorczej Modern-Expo Group. – Dla mnie największą tragedią jest to, że nie ma konsultacji społecznych. Wszystkie branże, które są skazywane na niebyt ze względu na pandemię, są chętne do rozmów. Ale nikt nie chce z nimi rozmawiać, nie ma efektu synergii – powiedział. Zaznaczył, że jedynym pozytywem tej sytuacji może być fakt, że firmy bardzo dokładnie przejrzały wszystkie elementy swojej działalności i w niektórych miejscach mogły poprawić efektywność. – Przejrzeliśmy własne procesy i po dwóch kwartałach mogę powiedzieć, że nasza efektywność jest lepsza. Jeżeli będziemy w stanie przetrwać kolejne zaciąganie hamulca, wyjdziemy z tego silniejsi – powiedział Łukasik.
Nowe podatki i brak dialogu
Dyskutanci zwracali także uwagę na to, że rząd, mimo trudnej sytuacji pandemicznej, nie zdecydował się na porzucenie pomysłów wprowadzania nowych podatków. To ich zdaniem jeszcze bardziej uderzy w producentów.
– Kategoria spirytusowa musiała w ciągu ostatniego roku przeżyć podwyżkę akcyzy o 10 proc. dowiedzieliśmy się o tym dwa miesiące wcześniej. Następnie ktoś wyjął pomysł o tzw. podatku od małpek. Na dziś mamy chaos, bo nie wiadomo kto i jak ma płacić – mówił Marek Sypek, dodając, że koniec końców to zapewne producenci wezmą na siebie obciążenia, aby nie narażać swoich partnerów biznesowych.
Prezes Jan Kolański podkreślał, że podatek nie jest równy dla wszystkich, w jedne kategorie uderzy bardziej, a w inne mniej. – Poza tym jest bardzo mało wytycznych do ustawy, która ma wejść w życie już od 1 stycznia. Mając tak dużo niewiadomych, wprowadzanie podatku to duży błąd – podkreślił i dodał, że konsumpcja cukru i tak spada ro do roku.
Eksperci podkreślili, że ustawa wprowadzająca podatek cukrowy oraz opłatę od tzw. małpek to nie jedyna nowa regulacja, która może przynieść dodatkowe obciążenia finansowe dla przedsiębiorców. – Cały czas znajdujemy się przed wprowadzeniem unijnego podatku od plastiku, a także regulacją dotyczącą Rozszerzonej Odpowiedzialności Producentów. Wiąże się ona z takimi obciążeniami jak system depozytowo-kaucyjny. To wszystko jest dla nas uciążliwe, ale może być łatwiejsze, jeżeli logicznie i spokojnie się to wszystko poukłada. Jednak odbijamy się jak ping-pong od różnych drzwi. Pewne rozstrzygnięcia są nam objawiane i nie jesteśmy częścią nawet pozorowanego dialogu. Zapnijmy pasy, bo przed branżą napojową będzie bardzo interesujące dwa kwartały – przekonywał Krzysztof Pawiński.